Detronizacja tradycyjnego modelu rodziny - w którym ostatnie słowo należy do mężczyzny, a naturalną koleją rzeczy najpierw następuje ślub, potem narodziny dziecka - zaczyna, jako temat, interesować amerykańską popkulturę. Przykładem może być, wyreżyserowany przez Judda Apatowa, przebój kin za Oceanem, „Wpadka”.
Alison Scott właśnie puka do drzwi wielkiej kariery – stacja telewizyjna powierzyła jej prowadzenie własnego programu. Ben Stone również przymierza się do zaistnienia w biznesie, przynajmniej w teorii. Planuje bowiem działalność non-profit. Wspólnie z kolegami zamierza uruchomić stronę internetową, na której znajdą się informacje odnośnie dokładnego czasu pokazywania w filmach, przez popularne aktorki, tych części ciała, które zazwyczaj są skrzętnie skrywane. Alison skupia się na pracy, jest inteligentną i dobrze ułożoną, młodą kobietą z nadziejami na przyszłość. Ben nie snuje dalekosiężnych planów i od udziału w wyścigu szczurów zdecydowanie woli jaranie trawki w miłym towarzystwie oraz oglądanie filmów. Bohaterów łączy podobny wiek – oboje niedawno przekroczyli dwudziestkę – i spędzona wspólnie noc. Pijackie igraszki okażą się dla dwójki całkiem innych, ale jednak podobnie nieodpowiedzialnych, postaci brzemienne w skutkach – Alison zajdzie w ciążę.
Taki punkt wyjścia oferuje wiele rozmaitych możliwości poprowadzenia akcji. Twórcy decydują się na schemat komedii, łącząc dodatkowo diametralnie różne warianty tego gatunku. Znajduje się miejsce dla wulgarnych dialogów, przywodzących na myśl rozmowy Dantego i Randala w „Sprzedawcach”. Mamy zbereźne sytuacje, mocno przypominające perypetie bohaterów filmów młodzieżowych w rodzaju „Ostrej jazdy” czy „Wiecznego studenta”. Jednocześnie we „Wpadce” zawarto obserwacje dotyczące związków damsko-męskich, charakterystyczne dla komedii obyczajowej – jednym z ostatnich reprezentantów tego nurtu byli „Przyjaciele” Tony’ego Goldwyna.
Film Apatowa skupia się na problemie niedopasowania obojga protagonistów i prezentuje widzom mozolny proces zbliżania dwójki bohaterów. Robi to w sposób niebanalny i – szczególnie jak na hollywoodzkie standardy – niezbyt odległy od życiowych realiów. Nie otrzymamy prostych recept, nagłego tąpnięcia, momentu, od którego Ben i Alison poczują, że są dla siebie stworzeni.
Tłem dla tych wydarzeń są dwa rozbudowane wątki poboczne. Jeden przedstawia problemy związku Debbie (siostry Alison) i Pete’a. W drugim możemy bliżej obserwować niedojrzałych i nieodpowiedzialnych kolegów Bena. Oba epizody są poprowadzone w wyważony sposób - reżyser poświęca im sporo czasu, ale nie pozwala, by zdominowały one historię pierwszoplanowych bohaterów.
Istotną płaszczyzną „Wpadki” są również popkulturowe nawiązania. Bohaterowie rozprawiają między innymi o „Transamerice”, „Monachium”, „Powrocie do przyszłości”; oglądają „Dzikie żądze” i „Fałszywą dwunastkę”. Reżyser parodiuje również film „Murderball – gra o życie” – czyni to w sposób bezceremonialny, ale nieodparcie śmieszny. Na ekranie pojawia się plejada celebrytów amerykańskiego showbiznesu. Wszystko to sprawi niesłychaną frajdę zwolennikom postmodernistycznych gierek.
Warte uwagi jest działanie Apatowa, który we wszystkich reżyserowanych bądź produkowanych przez siebie obrazach (m. in.: „Freaks and geeks”; „40-letni prawiczek”) stara się pracować z grupką tych samych aktorów. Grywają u niego Seth Rogen, małżonka Leslie Mann, Steve Carell, Jonah Hill. Prowadzi to do powstania kolejnej w USA kliki komediantów. Na podobnej zasadzie wspólnie występują w filmach – i zaliczają gościnne występy w osobnych projektach kolegów – Ben Stiller, Vince Vaughn, Owen i Luke Wilsonowie, czy Will Ferrell. W komitywie znajdują się również Rob Schneider i Adam Sandler.
Interesujące komedie nieczęsto trafiają do naszych kin. Jeszcze rzadziej zdarzają się filmy dowcipne, ale poruszające życiowe problemy. Białym krukiem są propozycje balansujące między różnymi rodzajami komizmu. Tym bardziej cieszy premiera „Wpadki”. Ogólne wrażenie psuje trochę rozwlekłość – obraz trwa ponad 2 godziny. Reżyser mógł śmiało wyciąć z 30 minut materiału.
Lech Moliński
recenzja opublikowana w portalu relaz.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz